środa, 2 grudnia 2015

1 Zrozumiałam, że miłość od pierwszego wejrzenia jednak istnieje.

Rozdział 1

                Głośna muzyka i ogromna ilość wypitego alkoholu okropnie mnie rozpraszały. Nie potrafiłam zebrać swoich myśli w jedną całość. Idąc przez korytarz klubu z trudem utrzymywałam równowagę. Kiedy jakimś cudem dotarłam do łazienki, oparłam się o umywalkę. Strasznie kręciło mi się w głowie i było mi niedobrze. Tyle razy powtarzałam sobie, że już nigdy więcej się nie upiję, a wyjścia do klubu zawsze kończyły się tak samo. Uniosłam pochyloną głowę, żeby spojrzeć na siebie w lustrze. Moje odbicie było rozmazane, poczułam, że chwieję się na nogach. Szybko złapałam się umywalki i starałam się nie przewrócić. Nie mogę upaść na podłogę, damy nigdy się nie przewracają. Bez wątpienia byłam królową szkoły, a do tego klubu schodzili się prawie wszyscy uczniowie ogólniaka. Nie mogłam więc pozwolić sobie na to, by ktoś widział mnie pijaną, leżącą na podłodze w damskim kiblu. Chyba damskim, bo nie byłam pewna czy weszłam do odpowiedniego pomieszczenia.
                Z trudem odkręciłam kurek z zimną wodą. Miałam ogromną ochotę umyć twarz, ale wtedy zmyłby mi się cały makijaż. Umyłam więc tylko ręce i wytarłam je o papierowy ręcznik wiszący obok lusterka.
                Trzymając się ściany wyszłam z łazienki. Na korytarzu czekał na mnie Dean, mój chłopak. Objął mnie mocno ramieniem. Pachniał dymem papierosowym i szkocką whisky. Posłał mi szeroki uśmiech.
-Wstawiłaś się, księżniczko.- Szepnął do mojego ucha delikatnie mnie obejmując.- Odwiozę cię do domu.- Pocałował mnie w szyję ręką przesuwając po mojej tali.
-Dean, przecież piłeś, nie możesz prowadzić.- Złapałam się mocno jego marynarki czując, że kolejny raz tracę równowagę.
-Tylko trochę wypiłem, spokojnie, dam radę.
                Wyprowadził mnie z klubu mocno obejmując, tak żebym nie upadła. Moje szpilki chwiały się z każdym krokiem. Miałam wrażenie, że wszyscy się mi przypatrują, ale na razie było mi wszystko jedno. Chciałam tylko położyć się we własnym łóżku i zasnąć. Ciągle musiałam poprawiać króciutką sukienkę, która podwijała mi się, gdy robiłam krok. Kiedy wyszliśmy z klubu uderzył mnie chłód porannego powietrza. Dean powiedział, że jest już prawie ranek. Wydawało mi się, że słońce wschodzi, ale nie byłam pewna, czy to nie są tylko zwidy. W kieszeni mojego żakietu zabrzęczał telefon. Nie mogłam trafić ręką do otworu kieszeni więc nie odebrałam połączenia. Chłopak otworzył dla mnie drzwi pasażera w samochodzie. Po chwili sam był już w środku. Odpalił silnik. Spojrzałam na zegarek, żeby upewnić się, czy naprawdę jest rano.
-Piata dwadzieścia. – Powiedziałam z trudem.- Mam się coraz gorzej.- Jęknęłam.
To była prawda, byłam coraz bardziej pijana. Zanim poszłam do łazienki wypiłam jeszcze duszkiem dwie cole z wódką. To był błąd. Z każdą minutą byłam tego bardziej pewna.
-Nie martw się, księżniczko, niedługo będziesz w domu.- Pogłaskał mnie po kolanie, a potem odpalił samochód i wyjechał z parkingu.
                Obudził mnie dźwięk telefonu. W moim pokoju było ciemno i gdy tylko podniosłam komórkę świecący ekran oślepił mnie, a ja spadłam z łóżka. Poczułam ogromny ucisk w głowie, bolał mnie łokieć i miałam bardzo sucho w ustach. Z trudem powstrzymałam drżenie palców i odebrałam połączenie.
-Tak- Szepnęłam cicho.
-Boże.. Katy.. nic ci nie jest?- Z początku nie rozpoznałam głosu, który do mnie mówił. Byłam zbyt skupiona na pustyni, która wytworzyła się w mojej jamie ustnej.
-Kto mówi?- Zapytałam ochryple. Spróbowałam wstać z podłogi, ale po chwili znowu runęłam na plecy.
-Katy, nie zgrywaj się, cały dzień próbuję się do ciebie dodzwonić. Już się bałam, że coś ci się stało.- Głos dziewczyny, która do mnie mówiła był drżący i przestraszony.
-Niedobrze mi..- Jęknęłam szybko się rozłączając . Na czworaka przeszłam do łazienki.
                Musiałam wyzbyć się z organizmu resztek alkoholu. Postanowiłam więc, że wezmę też zimny prysznic na rozbudzenie. Nie dałam rady ustać długo na własnych nogach, więc przykucnęłam opierając się o lodowate płytki. Woda spływała po moim ciele, a ja dygotałam z zimna. Musiałam zastosować terapię szokową. Byłam ledwo żywa. Kolejny raz upiłam się prawie do nieprzytomności, ale nie żałowałam tego. Chociaż przez chwilę byłam wolna. Wiem, że to nie jest najlepszy sposób na radzenie sobie z problemami, ale jak na razie nie wymyśliłam nic innego.
                Zakręciłam wodę i otuliłam się miękkim białym ręcznikiem. Wytarłam mokre włosy i związałam je na czubku głowy. Z lekkimi problemami zeszłam na dół do kuchni. Nastawiłam wody w czajniku i zrobiłam sobie mocną kawę. Wyciągnęłam z lodówki jogurt naturalny i poszłam do swojego pokoju. Po kilku łykach kawy i zjedzeniu całego jogurtu poszukałam swojego telefonu. Okazało się, że wpadł pod łóżko. Uklękłam i wyciągnęłam go. Po odblokowaniu zobaczyłam 56 nieodebranych połączeń od Liz. To ona dzwoniła do mnie, zanim wzięłam prysznic. Nie pamiętam nawet, o czym z nią rozmawiałam. Postanowiłam w kocu do niej oddzwonić.
-Katy, co się dzieje?- Nie musiałam długo czekać, alby przyjaciółka odebrała telefon.- Wszystko w porządku? Jesteś chora?- Liz naprawdę przejmowała się moim stanem. Było mi głupio, bo nie stało się przecież nic poważnego, tylko się upiłam. Robię to często więc to żadna nowość.
-Już jest w porządku Liz, nie przejmuj się.- Starałam się uspokoić dziewczynę i przekonać samą siebie, że nie stało się nic złego.
-Dziwnie mi się z tobą rozmawiało. Katy, powiedz prawdę. Co się dzieje? Dlaczego cały dzień nie odbierasz telefonów? Dzwonię do ciebie od rana, a ty oddzwaniasz do mnie dopiero o trzeciej w nocy. O co chodzi?- Blondynka była zdenerwowana, a nawet bardziej zaniepokojona.
-Liz, mówiłam już, że wszystko jest okej.- Napiłam się kawy i zerknęłam na zegarek stojący na szafce nocnej. Cholera, faktycznie była trzecia.- Chcesz coś ważnego ode mnie?- Zapytałam siadając na podłodze.
-Tak, mój brat wraca dzisiaj, za godzinę dokładnie, do domu i chciałam, żebyś go poznała. Myślę, że będziecie do siebie pasować.- Stwierdziła z pewnością w głosie.
-Oj..- Westchnęłam ciężko.- Przecież wiesz, że mam chłopaka..
-Tak, pamiętam cały czas o tym frajerze.. daj spokój, on nie dorasta do pięt mojemu bratu. Sama się przekonasz jak go poznasz. Przyjedź dziś wieczorem, najlepiej o jedenastej do mnie do domu. Z tego, co wiem, to twoi rodzice też się wybierają do nas, żeby przywitać Mat’a.- Liz była podekscytowana. Od dawna planowała, że ja i jej starszy brat zostaniemy parą. Było to dla mnie bardzo niezręczne, bo chodziłam przecież z Dean’em, ale do niej ten argument nie trafiał.
-Dobrze- Zgodziłam się po chwili namysłu.- Pogadamy jak się zobaczymy. Muszę teraz zadzwonić do Dean’a, żeby powiedzieć mu o tym, że jadę wieczorem do ciebie. Do zobaczenia- Rozłączyłam się szybko i rzuciłam telefon na łóżko.
                Głowa rozbolała mnie tak bardzo, że nie byłam w stanie dłużej usiedzieć. Położyłam się na łóżko i próbowałam zasnąć, ale sen nie przychodził. Kręciłam się z boku na bok. Wszystko przez tę głupią kawę. Niepotrzebnie ją piłam. Miałam wrażenie, że głowa zaraz mi eksploduje. Wstałam z łóżka i poszłam po tabletki przeciwbólowe. Zażyłam dwie i ponownie położyłam się na łóżku. Tym razem także nie mogłam zasnąć. Po kilkunastu minutach leżenia ból głowy z ostrego zmienił się na tępy. Postanowiłam wyjść na balkon i pooddychać świeżym powietrzem. Usiadłam na skraju leżaka, na którym zawsze się opalam. Dopiero teraz dotarło do mnie, że ciągle jeszcze jestem owinięta białym ręcznikiem. Chłodne powietrze sprawiło, że zadrżałam z zimna, ale nie wróciłam do pokoju. Z fascynacją przyglądałam się jak moje nagie ramie pokrywa się gęsią skórką. Wzięłam głęboki wdech i zamknęłam oczy. Po chwili usłyszałam dziwny hałas dobiegający z ogrodu. Podbiegłam do barierki i wychyliłam się, żeby zobaczyć, co się dzieje. Jedna z doniczek z kwiatami mojej mamy leżała rozbita na kamiennej ścieżce prowadzącej w głąb ogrodu. Gdybym była inaczej ubrana bez problemu mogłabym skoczyć z balkonu i sprawdzić kto to zrobił. Próba pościgu włamywacza w samym ręczniku nie była dobrym pomysłem, więc wbiegłam do pokoju i założyłam na siebie satynowy szlafrok wiszący na krześle. Bez butów pobiegłam do ogrodu. Cicho stąpając po trawie doszłam do miejsca z rozbitą doniczką. Rozejrzałam się, ale nikogo nie widziałam. Zrobiłam kilka kroków w głąb ogrodu, ale tam też nie było żadnego śladu czyjejś obecności. Wiedziałam jednak doskonale, że ktoś musiał ją przewrócić, bo nie było aż tak mocnego wiatru, żeby zepchnął doniczkę, a także nie stała ona na jakiejś niepewnej powierzchni, żeby w każdej chwili sama mogła się przewrócić.
                Odwróciłam się w kierunku domu i wtedy zobaczyłam zapalone światło w salonie. Ja go nie świeciłam, więc ktoś musiał być w środku. Serce zaczęło mi być w szalonym tempie, kiedy przesuwałam drzwi ogrodowe, by dostać się do domu.
-Dlaczego jeszcze nie śpisz?- Głos ojca tak mnie przestraszył, że przewróciłam się na stojącą na stoliku lampę.- Nic ci nie jest?- Zapytał tata pomagając mi wstać.
Oddychałam płytko i szybko. Oparłam się o ścianę. Starałam się uspokoić. Już po wszystkim, widocznie tata zrzucił tę doniczkę niechcący.
-Byłam sprawdzić, co się dzieje, bo usłyszałam jak doniczka się rozbija.- Głos lekko mi drżał.- A potem zobaczyłam światło i stwierdziłam, że to może być jakiś włamywacz, ale na szczęście to ty je zaświeciłeś.- Uśmiechnęłam się z ulgą.
-Jak to doniczka się stłukła? O czym ty mówisz?- Zapytał ojciec wyglądając przez ogromną szybę.
-Chodziłeś po ogrodzie i zawadziłeś o doniczkę, prawda? To ty ją zepchnąłeś?- Próbowałam się upewnić, co do słuszności mojego myślenia.
-Nie, Kathrin, nie mam zwyczaju snuć się nocą po ogrodzie, a doniczka faktycznie jest rozbita. Włącz szybko alarm. Jeśli ta osoba jest jeszcze w ogrodzie na pewno ją złapiemy.
                Pobiegłam do włącznika alarmu i ustawiłam go. Ojciec krzyknął, żeby zapalić lampy w ogrodzie. Kilka ogromnych reflektorów w ułamku sekundy oświetliło dokładnie każdy skrawek ogrodu. Podeszłam do taty, który ciągle wpatrywał się w ogród i oczekiwał na piskliwy dźwięk alarmu. Minęło kilka minut i nic się nie wydarzyło.
-Tato, a jeśli on jest w środku?- Zapytałam z przerażeniem myśląc o biednej mamie, która została sama w sypialni na górze.
-Alarm był wyłączony..- Szepnął cicho rozglądając się po oświetlonym salonie.
Nie czułam się na sile, żeby walczyć z kimkolwiek, ale nie mogłam przecież pozwolić na to, by mamie stało się coś złego. Związałam mocniej sznureczek od szlafroku w pasie i ruszyłam w kierunku schodów.
-Sprawdzę, co z mamą- Szepnęłam do taty, który widocznie był zdenerwowany.
                Cicho stąpając po drewnianych schodach dotarłam na piętro naszego domu. Nie miałam przy sobie żadnej broni. Mogłam jedynie polegać na wyćwiczonych sztukach walki i na przedmiotach znajdujących się w pobliżu. Moje serce biło szybko, bałam się. Idąc korytarzem dotykałam palcami ściany. Nie chciałam świecić światła, żeby nie spłoszyć włamywacza. Wolałam go złapać i sama się z nim rozprawić. W ciemnościach wyszukałam klamkę od drzwi do sypialni rodziców. Nacisnęłam ją delikatnie i powoli weszłam do pokoju. Mama spała przykryta jedwabną pościelą. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i nie zauważyłam nic podejrzanego. Zajrzałam jeszcze do łazienki, ale tam również nikogo obcego nie było. Skierowałam się do swojej sypialni. Zaświeciłam wcześniej światło w korytarzu. Wolałam jednak wszystko widzieć. Mój pokój znajdowała się na drugim końcu korytarza. Zbliżając się do niego usłyszałam dziwne szuranie. Ktoś był w środku. Nie myśląc długo z impetem otworzyłam drzwi. Przy moim biurku stał wysoki mężczyzna ubrany w czarne ubrania i kominiarkę. Gdy tylko spojrzał na mnie rzucił się do ucieczki przez balkon, a ja pobiegłam za nim. Włamywacz z gracją wyskoczył z balkonu. Skoczyłam za nim i goniłam go aż do końca działki. Mężczyzna przeskoczył ogrodzenie. Nie byłam w stanie powtórzyć tego za nim, bo nie miałam na sobie butów. Jestem strasznie głupia. Już dawno temu powinnam założyć te cholerne buty. Wtedy z pewnością włamywacz by mi nie uciekł. Zaraz po tym, jak przeskoczył ogrodzenie odwrócił się w moją stronę. Spoglądał na mnie tak jakby chciał mi rzucić wyznanie. Podbiegłam więc do ogrodzenia, ale w tej samej sekundzie on ruszył biegiem w głąb lasu.
                Wściekła na siebie wróciłam do domu. Nie mogłam sobie wydarować tego braku przygotowania. Powinnam była mimo wszystko próbować przejść przez ogrodzenie. Moje bose stopy były całe mokre od rosy. Wchodząc do salonu wytarłam je o mały dywanik leżący pod drzwiami tarasowymi. Ojciec siedział na kanapie i przyglądał mi się uważnie. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Znowu było mi niedobrze. Zignorowałam jego spojrzenia i poszłam do swojego pokoju.
                Wszystkie moje rzeczy powyrzucane były z szafek. Ten mężczyzna ewidentnie czegoś szukał, ale nie wiem czego. Przejrzałam kuferek z biżuterią. Niczego nie brakowało. Ubrania od znanych projektantów były wszystkie. Włamywaczowi nie chodziło o pieniądze. Nie miałam jednak pojęcia czego innego mógł szukać w moim pokoju.
                Zamknęłam drzwi balkonowe, przez które do pokoju dostawał się nieprzyjemny chłód i usiadłam na łóżku próbując wymyślić sensowny powód, dla którego ktoś włamał się do mojego pokoju. To nie było takie proste. Po kilku minutach zmęczenie dało mi się we znaki. Położyłam się i przykryłam ciepłą kołdrą. Zasnęłam bardzo szybko.
                Stałam uśmiechnięta przed ogromnym lustrem w moim pokoju. Wyglądałam świetnie. Miałam na sobie bordową dopasowaną spódnicę za kolano, biały top bez ramiączek, czarną marynarkę, która długością pasowała do spódnicy oraz czarne szpilki na platformie i wysokim obcasie. Umalowałam usta ciemnobordową szminką, a na powieki nałożyłam jasny cień. Dokleiłam sztuczne rzęsy i jeszcze trochę przypudrowałam nos. Wychodząc z pokoju wzięłam czarną kopertówkę i zeszłam do rodziców czekających na mnie w salonie.
                Mama siedziała na kanapie naprzeciwko taty ubrana w skromną czarną sukienkę. Ojciec jak zwykle miał na sobie idealnie skrojony ciemny garnitur z czarnym krawatem. Wyczułam napięcie między nimi. Nigdy nie miałam dobrych relacji z rodzicami, ale potrafiłam wyczuć, kiedy coś jest nie tak. To był jeden z tych dni, gdy kłócili się o byle co. Mam zawsze narzekała, że tata do późna pracuje i nigdy nie ma dla niej czasu. Tata tłumaczył, że dzięki temu jest ją stać na luksusy, które tak uwielbia. To był trafny argument z jego strony. Założę się, że gdyby mama miała wybrać pomiędzy tatą w domu i życiu w biedzie a tatą ciągle pracującym i życiem w luksusach, bez wahania wybrałaby to drugie.
-Jedziemy?- Zapytałam czując, że znacząco naruszam ciszę, która między nimi panowała.
                Żadne z nich nie spojrzało na siebie, kiedy wychodziliśmy z domu. Zajęłam miejsce z tyłu czarnego Land Rovera taty. Droga do domu Liz przebiegła nam w ciszy. Nie chciałam się odzywać, żeby nie drażnić żadnego z rodziców. Na dobrą sprawę i tak nie mieliśmy wspólnych tematów do rozmowy. Ojciec zazwyczaj odzywał się do mnie, żeby mnie ochrzanić o coś, a mama uwielbiała udawać, że ja w ogóle nie istnieję. Rzadko kiedy z nią rozmawiałam.
                Wysiadając z samochodu bardzo uważałam, żeby nie ubrudzić błotem z samochodu mojej spódnicy i marynarki. Droga do posiadłości rodziców Liz wiedzie przez leśną drogę, na której zawsze jest błoto. Już kiedyś zasugerowałam jej ojcu, że powinien położyć tam kostkę brukową albo chociaż wylać asfalt, ale on stwierdził, że przesadzam.
                Tata puścił mnie i mamę przodem. Czekając aż ktoś otworzy drzwi tata objął mnie ramieniem w pasie. Uwielbiał odgrywać przy wszystkich znajomych, przyjaciołach, współpracownikach, że nasze życie jest idealne, jesteśmy szczęśliwą, kochającą się rodziną. Tak niestety nie było, ale nic nie mogłam na to poradzić. Zawsze starałam się zwrócić na siebie uwagę rodziców, ale po kilkunastu latach bezowocnych prób zdałam sobie sprawę, że to nie ma sensu i postanowiłam również ich ignorować.
                Drzwi otworzył nam ojciec Liz, James. Przywitał mnie i mamę pocałunkiem w policzek, a tatę uściskiem ręki. Wpuścił nas do środka i zaproponował coś do pica. Ja odmówiłam, nie miałam na nic ochoty. Moi rodzice zgodnie poprosili o kawę. No kto by pomyślał, przecież to takie przykładne małżeństwo. Zawsze wkurzała mnie ich gra. Czasem też miałam wrażenie, że oboje sami udają przed sobą miłość, że cokolwiek do siebie czują. Aż cud, że dalej śpią w jednym łóżku.
Gdy siedzieliśmy w salonie zeszła do nas Liz razem ze swoją matką Maggie. Przyjaciółka usiadła obok mnie.
-Mat niedługo przyjdzie!- Pisnęła do mnie szczęśliwa Liz.- Pojechał gdzieś z Nicholasem i dlatego go teraz nie ma, ale ma mi napisać eska, kiedy będą już niedaleko.
                Przyjaciółka była tak radosna. Cały czas się uśmiechała i nerwowo spoglądała na telefon w nadziei, że przeczyta tam wiadomość od brata. Ja nie byłam w aż tak dobrym humorze, jak ona. Cieszyłam się, że poznam jej brata, a w sumie braci, bo Nicholasa też nie znałam. Przyjaźniłyśmy się z Liz od kilku miesięcy, ale dopiero drugi raz jestem u niej w domu. Najczęściej spotykamy się u mnie lub na mieście. Liz chce w pełni wykorzystać ten ostatni rok, który jej został przed przemianą. W dniu 18 urodzin, tak jak cała jej rodzina, przejdzie przemianę w Wampira. Był to dla mniej bardzo drażliwy temat, dlatego niewiele o tym rozmawiałyśmy. W sumie wiem tylko, że cholernie bardzo boi się tej przemiany.
                Po kilku minutach rozmowy, wymiany sztucznej uprzejmości z rodzicami Liz, przyjaciółka dostała oczekiwaną wiadomość od brata. Wjeżdżał już na teren posiadłości. Po chwili usłyszeliśmy warkot samochodu i trzask zamykających się drzwi.
-Przygotuj się! Zakochasz się w nim od pierwszego wejrzenia.- Szepnęła mi na ucho Liz.- Zaraz tu wejdzie.- Ścisnęła moją dłoń.
                Muszę przyznać, że trochę nakręciłam się na tę całą sytuację. Mimo że nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia miałam nadzieję, że najstarszy syn z rodziny Sharewood okaże się niezłym przystojniakiem, jak na Wampira przystało.
-Odwróć się teraz!- Szepnęła do mnie Liz, gdy obie usłyszałyśmy kroki zmierzające do salonu.
                Posłuchałam przyjaciółki. Chwilę po tym, jak się odwróciłam w salonie zjawił się wysoki chłopak o gęstych czarnych włosach i ciemnych oczach. Jego blada cera wspaniale kontrastowała z kolorem włosów. Był umięśniony, a ciasna czarna koszulka podkreślała to jeszcze bardziej. Na jego widok moje serce zamarło na chwilę. Nie byłam w stanie oddychać. Patrzyłam na niego jak zaczarowana. Przyciągał mnie swoim intensywnym spojrzeniem. Patrzył prosto na mnie. Cieszyłam się, że nie trzymam nic w ręku, bo z pewnością bym to upuściła. Mózg i całe ciało odmawiały mi posłuszeństwa. Nie mogłam odwrócić wzroku od chłopaka. To było silniejsze ode mnie. Czułam, że ta chwila trwa wiecznie. On ciągle patrzył na mnie, a ja na niego. Jakby nic innego nie liczyło się w tej chwili. Wzięłam głęboki wdech i z trudem przełknęłam ślinę. Jego usta wydawały się takie miękkie i delikatne, zupełnie nie pasowały do drapieżnej natury. Poczułam nagle nieodpartą chęć dotknięcia ich, posmakowania. Tak, pragnęłam go pocałować. Gdyby nie to, że byłam tak bardzo oszołomiona już dawno rzuciłabym się na niego byle tylko zaspokoić swoje pragnienie. Brat Liz zbliżył się do mnie. Obszedł kanapę i podał mi rękę, żeby się przywitać.
-Jestem Nicholas.- Powiedział całując moją dłoń.
-Kathrin- Szepnęłam. Nasze spojrzenia spotkały się, a ja zrozumiałam, że miłość od pierwszego wejrzenia jednak istnieje.




Witajcie, długo nie dodawałam tego rozdziału, bo miałam trochę problemów z szablonem. Nie byłam zadowolona z początkowego, który był na blogu i przez jakiś czas skupiona byłam na tym, by stworzyć coś fajnego. Chyba mi się udało :) Zapraszam do komentowania rozdziału, mam nadzieję, że Wam się podoba. Wydaje mi się, że nie ma w nim większych błędów, bo zawsze mogłam coś przeoczyć, ale raczej tak się nie stało :) Każdy komentarz będzie dla mnie bardzo motywujący, nawet ten negatywny :)
Pozdrawiam, 
NightHunter :)

29 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :-D pozdrawiam ;-)


    ostatni-zakret.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :-D pozdrawiam ;-)


    ostatni-zakret.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Blog został dodany do Katalogu Euforia.
    Pozdrawiam, taasteful. ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. dziękuję za zaproszenie :) Chętnie wpadnę na Twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na początek kilka uwag:
    "Ja go nie świeciłam " - chyba raczej, ja go nie zaświeciłam.
    "Nie mogłam sobie wydarować tego braku przygotowania" - nie mogłam sobie podarować.
    "Był to dla mniej bardzo... " - dla niej, znowu :D
    "...nie trzymam nic w ręku " - w ręce.

    No nie no, niee, serio miłość od pierwszego wejrzenia?! :D Nigdy bym się nie spodziewała tego po głównej bohaterce, czytając prolog i początek tego rozdziału, ale jednak tak się stało :) Bardzo jestem ciekawa dalszych przygód Kat z Nicholasem. Ciekawi mnie też, czy on jest tak samo wampajrem, jak reszta? I w ogóle... Będą te wilkokłaki?! :D Chcę wilkokłaka :< Tak, będę Ci teraz marudzić, oj będę xDDD No i kurde, czego chciał od biednej Kat ten złodziejaszek?! Co ona ma, czego chciałby ktoś inny, oprócz zapewne drogich ubrań i biżuterii, czy komputera lub telefonu. To jest naprawdę zastanawiające :D

    Pozdróweczka od psychopatki, dzisiaj znajdzie się u mnie 2 rozdział, także zapraszam ^^
    http://further-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję serdecznie za zwrócenie uwagi na błędy, niestety dłuuugo już nie pisałam i trochę wyszłam z wprawy, za jakiś czas jak znowu się wdrożę to będę się śmiać z tego jak ułomnie pisałam :D Chociaż nie jest tak źle ja na samym początku mojego blogowania kilka lat temu. To była dopiero tragedia.. :D
      Dziękuję również za zaproszenie na bloga, oczywiście przeczytam drugi rozdział z wielką chęcią! :D

      Usuń
    2. nie ma człowieka idealnego, sama popełniam błędy, ale nie wiem, chyba mało kto chce zwracać na nie uwagę XD Także nie martw się, czasami, gdy dobre opowiadanie, to nawet się na błędy nie patrzy, a wydawnictwa nawet potrafią zrobić mały błąd, literówkę, więc to nic wielkiego :D

      Usuń
    3. Dokładnie, w książkach które wychodzą pod patronatem znanych wydawnictw też pojawiają się błędy, dlatego nie ma co się przejmować literówkami czy czymś takim :)

      Usuń
  6. Czytałam, czytałam i przestać nie umiałam :) Widać w tym wiele pracy :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ohh jak pozytywnie zakończone :) Mam nadzieję, że niedługo pojawi się ciąg dalszy :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawie piszesz,czekam na ciąg dalszy ;)
    A u Mnie nowy rozdział http://www.emptyy-promises.blogspot.com/ ;p
    Zapraszam kochana :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zaproszenie, z chęcią przeczytam nowy rozdział! :*

      Usuń
  9. Dulce Maria! Jako Twoja bohaterka wampira? Kurcze, może być ciekawie. Zmieniam klik w obserwację. Fajnie się czytało, wszystko jest w miarę przejrzyste. Może nieco oklepane i przewidywalne, że chłopak na raz spodobał się dziewczynie. Dodałabym na Twoim miejscu nieco.. Pikanterii i.. ostrego , ciętego języka. ;)
    Więc zgadzam się na obserwację i mam nadzieję, że w miarę często będziesz dodawać kolejny rozdział i nie przestaniesz pisać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dulce nie jest bohaterką mojego opowiadanie, jedynie użycza wyglądu do nagłówka i tyle :) Rozdział pierwszy, zdaję sobie z tego sprawę jest trochę nudny, ale nic na to nie poradzę. Główna bohaterka jeszcze nie miała okazji pokazać jakie jest jej prawdziwe ja :) Postaram się szybko dodawać nowe rozdziały :)

      Usuń
  10. Przyszłam być wredna i zaspamić o rozdziale :D Jak coś możesz usunąć ten zaśmiecający komentarz, tak tylko informuję :D
    http://further-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znowu będę wredna, bo znowu rozdział dodałam, he he XD
      http://further-life.blogspot.com/

      Usuń
  11. Ale super. Masz świetny styl pisania i dlatego tak fajnie się to czyta.Z wielkim zaciekawieniem.:)
    Zapraszam do mnie.:D
    Co powiesz na wzajemną obserwację?

    OdpowiedzUsuń
  12. Dopiero teraz miałam chwilę by w spokoju usiąść i całkowicie oddać się Twojej historii. Naprawdę interesująco napisana i niesamowicie wciąga. Kiedy następny rozdział? :)
    Pozdrawiam,
    Geek of books&serials&films

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rozdział pojawi się niedługo. Niestety nie mogę napisać nic dobrego i już któryś raz usuwałam rozdział i pisałam go od nowa :)

      Usuń
  13. Skończyłam czytać, to warto skomentować, prawda? :D
    Kocham takie klimaty, wampiry, nastolatkowie, miłość, jak najbardziej jestem na tak!
    Czyżby Kate zakochała się nie w tym bracie co trzeba? ;>
    Swoją drogą ciekawa jestem kim był ten włamywacz i czego chciał?
    Niesamowicie mnie zaintrygowałaś i czekam z niecierpliwością na rozdział drugi! :*

    Pozdrawiam cieplutko i Wesołych Świąt!
    http://linkdomoichuczuc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Przez tło trochę trudno się czyta ;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Po pierwsze: szablon mi się straaaasznie podoba! Sama robiłaś? Jestem pod wrażeniem, pierwszy raz z takim się spotykam.
    Po drugie: opowiadanie - świetne. Bardzo mi się spodobało. Nie wiem czemu, ale od początku tego rozdziału byłam pewna, że to nie jest fantasy. Dobrze, że się myliłam. Uwielbiam ten gatunek!
    Po trzecie; bohaterka na początku nie zdobyła mojej sympatii, ale zaraz po tym, jak rzuciła się za włamywaczem, od razu ją polubiłam. :D Jej przyjaciółka jak na razie pozostaje dla mnie zagadką, nie mogę jej rozszyfrować, haha. Może przez to, że jest wampirem...
    I ostatnie: Czyżby Kathrin zakochała się nie w tym chłopaku, którego wybrała dla niej Liz? Interesujące. :)
    Z wielką chęcią będę śledzić dalsze rozdziały. Już czekam!

    Jeśli się nudzisz, wpadnij do mnie. Nie jest co prawda dobre jak Twoje (i niestety nie fantasy), ale może przypadnie Ci do gustu.
    Natchniona Słowami - klik!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, tak sama robiłam szablon i bardzo ciesze się, że Ci się podoba :) Jest mi niezmiernie miło, że moja opowiadanie także Ci się spodobało :)
      Z chęcią poczytam Twojego bloga :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  16. Woah... więc rodzinka Liz to wampiry? Nicholas to ciacho :D
    A Dean chyba zejdzie na boczny tor. Kate... wiem jak to jest być pijaną prawie nie do przytomności, więc doskonale ją rozumiem. Rozdział pierwszy praktycznie diametralnie różni się od prologu. Tutaj Kate jest trochę cukierkowatą panienką z bogatego domu. Aż dziwi mnie fakt, że jest całkiem nieźle wyszkolona i jest najlepsza w Akademii. Liz też się trochę różni, chociaż jej nadzieje, że Kate i Matt będą razem mnie rozśmieszyły. A tu jednak, akuku, Nicholas wpadł w oko Kate. I wcale jej się nie dziwię.
    Kim był ten włamywacz? Nie mogłam sobie wyobrazić tego, jak Kate lata za nim w ręczniku czy tam szaflroku xd
    Będę czytać, bo fajnie się zapowiada
    Zapraszam też do siebie na
    http://zaprzysiezeni.blogspot.com/
    ~Brave

    OdpowiedzUsuń
  17. Woah... więc rodzinka Liz to wampiry? Nicholas to ciacho :D
    A Dean chyba zejdzie na boczny tor. Kate... wiem jak to jest być pijaną prawie nie do przytomności, więc doskonale ją rozumiem. Rozdział pierwszy praktycznie diametralnie różni się od prologu. Tutaj Kate jest trochę cukierkowatą panienką z bogatego domu. Aż dziwi mnie fakt, że jest całkiem nieźle wyszkolona i jest najlepsza w Akademii. Liz też się trochę różni, chociaż jej nadzieje, że Kate i Matt będą razem mnie rozśmieszyły. A tu jednak, akuku, Nicholas wpadł w oko Kate. I wcale jej się nie dziwię.
    Kim był ten włamywacz? Nie mogłam sobie wyobrazić tego, jak Kate lata za nim w ręczniku czy tam szaflroku xd
    Będę czytać, bo fajnie się zapowiada
    Zapraszam też do siebie na
    http://zaprzysiezeni.blogspot.com/
    ~Brave

    OdpowiedzUsuń
  18. Super rozdział!!! Blog jest genialny i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Kim okaże się włamywacz? Co z Nicholasem i Katy? Genialne!

    OdpowiedzUsuń
  19. Pamiętasz mnie? Byłem już u ciebie pod prologiem. Powróciłem by nadrobić zaległości. Nie wiem jak mi się to uda, bo jestem w pracy, no ale ten rozdział jakoś dałem radę przeczytać. Podobał mi się początek, czyli pijana główna bohaterka, która zachowywała się bardzo naturalnie, czyli tak jak na pijaną osobę przystało, bez zbędnych udziwnień, po prostu swojsko, jak pijana małolata. Natomiast to co działo się dalej już mniej przypadło mi do gustu, bo znowu powtarza się dobrze znany schemat, czyli bogaty tatuś, luksusowa matka i rozpuszczona nastolatka. Na dodatek ten powiew odwagi i bieganie za włamywaczem. No nijak nie pasuje mi to do nastolatki, ale ta twoja ma przyjaciół wampirów
    więc myślę, że może tu tkwi powód.
    Nie popieram koleżaneczki tego jej swatania. Takich rzeczy moim zdaniem się nie robi.
    W miłość od pierwszego wejrzenia też nie wierzę, a donice mógł strącić kot, więc czy nie nazbyt pośpieszyli się z tym alarmem?

    Pozdrawiam:
    j-i-s.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń